Polacy są szóstą co do wielkości grupą pracowników Komisji Europejskiej, lecz rzadko zajmują tam wyższe stanowiska. W pokonaniu tej bariery chce pomóc Szkoła Główna Handlowa w Warszawie.
Kariera urzędnicza kusi wielu Europejczyków. Stabilna praca w unijnych instytucjach w Brukseli czy Luksemburgu, z relatywnie wysokim wynagrodzeniem, wygląda atrakcyjnie szczególnie w czasach dużego bezrobocia wśród młodych. Pensja urzędnika instytucji unijnych wynosi bowiem od 2700 euro dla najniższego szczebla (początkującej sekretarki lub asystenta) do 18 500 euro dla dyrektora generalnego, z kilkuletnim stażem na tym stanowisku.
Urzędnik na stanowisku tzw. administratora zaczyna karierę z pensją 4400 euro. Do tego pracownik przeprowadzający się z innego kraju dostaje stały dodatek w wysokości 16 proc. podstawowej pensji. To wartość brutto, lecz na dole siatki wynagrodzeń podatek wynosi tylko 8 proc. Potem progresywnie rośnie do 45 proc.
Kto ma szanse na unijne posady? – Praca w instytucjach europejskich wymaga nie tylko znakomitego przygotowania merytorycznego i technicznego w danej dyscyplinie, ale przede wszystkim kompetencji. Poszukiwani są kandydaci o dużej odporności na stres, dyspozycyjności, umiejętności pracy w zespole, przejawiający też wysoki stopień elastyczności. Nieodzowna jest również doskonała znajomość języków roboczych Unii, a konkretnie angielskiego – jako dominującego – francuskiego lub niemieckiego – wyjaśnia Maria Głowacz de Chevily, wiceprzewodnicząca Rady Głównej Rady Pracowniczej Komisji Europejskiej i prezes Stowarzyszenia Network PL, które zrzesza polskich pracowników organizacji międzynarodowych.
Kandydatów na eurokratów sprawdza się w konkursie, w którym startują dziesiątki tysięcy Europejczyków. Weryfikuje on nie tylko inteligencję czy szybkość myślenia, ale też umiejętność radzenia sobie ze stresem czy pracę w grupie. – Jednak nawet zdanie konkursu i znalezienie się na tzw. liście rezerwowej nie gwarantuje pracy – ostrzega długoletnia korespondentka w Brukseli. – Tę trzeba sobie w instytucjach wychodzić, szukając ogłoszeń o wakatach czy kontaktując się bezpośrednio z dyrekcjami lub wydziałami, w których chcielibyśmy pracować – dodaje.
Jak wynika z danych opublikowanych w Biuletynie Statystycznym KE, wśród prawie 30 tys. jej pracowników najwięcej jest obywateli państw starej Unii: Belgów, Włochów i Francuzów. Polska ma najliczniejszą reprezentację spośród nowych członków Unii, co nam daje 4,8-proc. udział wśród ogółu pracowników KE. Niestety, Polaków nadal jest relatywnie mało na stanowiskach kierowniczych i dyrektorskich.
Według Marii Głowacz de Chevily Polaków, którzy ubiegają się o pracę w instytucjach, jest coraz mniej, a jeszcze mniej tych, którzy przechodzą przez dość trudne konkursy. – Kwestia promowania i przygotowania do pracy w instytucjach europejskich została w Polsce zbagatelizowana, by nie powiedzieć zaniedbana przez kolejne rządy. Trudno to teraz nadrobić, ale nigdy nie jest za późno. Trzeba tylko chcieć i przeznaczyć na to odpowiednie środki, także finansowe – twierdzi szefowa Network PL, które organizuje w Brukseli szkolenia dla osób przygotowujących się do unijnych konkursów.
Teraz będzie można przygotować się też w Warszawie, gdzie Szkoła Główna Handlowa jesienią br. startuje z Akademią Kadr Europejskich (AKE) – kursem skierowanym do osób zainteresowanych pracą w instytucjach europejskich oraz do potencjalnych lobbystów i ekspertów oddelegowanych do pracy w Brukseli i Luksemburgu. – W chwili obecnej, kiedy Unia Europejska stoi u progu nowych wyzwań, niezwykle istotne jest, aby nasz kraj był reprezentowany w strukturach jej administracji przez profesjonalne kadry. Uznaliśmy, jako uczelnia z ponadstuletnią tradycją, że powinniśmy odpowiedzieć na to wyzwanie, angażując w proces dydaktyczny najlepszych specjalistów spośród naszych kadr oraz praktyków z instytucji europejskich – podkreśla prof. Marek Rocki, rektor SGH. 78-godzinny kurs rozpocznie się w październiku i potrwa do grudnia. – Słuchacze uzyskają też praktyczną wiedzę na temat efektywnego przygotowania się do egzaminów EPSO Europejskiego Urzędu Doboru Kadr – zaznacza Aleksander Arabadźić, rzecznik AKE.
źródło: Rzeczpospolita